Szukaj na tym blogu

wtorek, 14 lutego 2017

Walentynki.. z Panią Krysią w tle.

Po latach zbędnej gadaniny Walentynki przyjęły się i basta. Ci co chcą, lubią, albo im wypada bawią się we wszelkie święta i chwała om za to. I sercem też można napędzać gospodarkę. Moje obchody skończyły się na dwóch zdrapkach okolicznościowych od toto-lotka po 1 zł każda. Wygranych brak, bo żadnego serduszka nie było. Tak poruszony tym wydarzeniem, udałem się do mojej mekki i gehenny zarazem czyli księgarni Dedalus (polecam szczególnie) gdzie ostatecznie po wielu cierpieniach moralnych nabyłem brakujące mi 2 tomy "Dzienników" Sławomira Mrożka.
Już w 1 tomie stwierdził; - Ja do Polski nie wrócę (był wtedy we Włoszech). Ja zaś muszę z bólem stwierdzić, że już chyba z Niej nie wyjadę. Za stary, za leniwy, za biedny, za mało językowo-władny. W końcu jednak po 30-tu paru latach Pan Mrożek wrócił. Ja bym nie chciał tyle czekać, więc piszę pospiesznie, aby jednak wyjechać, choć na trochę. Zawsze pozostaje emigracja wewnętrzna, ale póki co moja nora niemal w centrum Warszawy nie zamienia się w jakieś podgórskie ustronie.

Z uśmiechem i sercem właśnie w Walentynki trzeba wspominać ludzi, którzy zawsze dawali nam tyle radości i dzielili się z nami swoim talentem. Dlatego wspominam Krysię Sienkiewicz wspaniałą aktorkę, która w dodatku "popełniła" dwie książki: Haftowane gałgany, Zgadnij z kim leżę?
...
No i co na to moi rodacy? W większości składają kondolencje rodzinie, wspominają jej wspaniałe występy kabaretowe, filmy, ale nasz narodek nie byłby sobą, gdyby nie policzył od razu jaki spadek i komu zostawia, czy to dobrze czy źle że miała oddaną gosposię (zresztą bardzo zaprzyjaźnioną) i jak sobie układała życie domowe. To wynik niedouczenia, pospolitego kundlizmu (no kto to słowo wymyślił?), prostactwa i tfu... no tego jak mu tam ..hejtu.
Pani Krystyna nieomal zamyka nam wspaniałą plejadę roześmianych dam, które nam przez lata, życie umilały, nie zawsze w wymarzonym ustroju. Po Pani Bielickiej, Pani Kwiatkowskiej, Marii Czubaszek i ..... zostało nam jeszcze kilka uśmiechniętych pereł dawnej świetności. Jakoś w żadnym współczesnym serialu nie było  mi do śmiechu, raczej do płaczu bliżej nad "głębią" kuchennych treści, zdrad, dzieci od innego itp. gniotów.
Na zakończenie jeszcze jedna dywagacja, bo bez nich byłbym całkiem chory. Tak jak nie lubię słowa hejt, nienawidzę resort. Wiem co to resort obrony, czy edukacji, natomiast "Kosodrzewina-Prazdrój Resort" przyprawia mnie o drgawki. Kiedyś pisząc tekst do reklamy miałem kilkakrotnie nawiązać do organizacji ewentów. Odciąłem się bo "ywentualnie" to Pani mi może kazać ..salutować przed urzędnikiem, bo ani ja, ani on nie mamy stosownych uprawnień do uprawiania takich gestów. Tylko kto tu się nadyma? Pewnie ten co otwiera niedługo w Al. J.P.II wystawę pod tytułem "Obrazoburcze dźwięki" - które zapewne dzięki specjalnym słuchawkom będą miały charakter tyleż poufny co bezzapachowy.
Pani Krysia dopiero by się uśmiała. Bo dobra kobieta to była, że zacytuję klasykę filmu polskiego. Dziś skończyła by 81 lat.

4 komentarze:

  1. Żal pani Krysi, ale inna sprawa, że ona mocno schorowana już była, choć znosiła to z uśmiechem. A z tą emigracją wewnętrzną to nie trzeba daleko od centrum. Ja uciekam głównie w filmy i książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tylko czekam na kwiecień, żeby już słoneczko poszło wyżej a ja też wyżej bo do Iwonicza-Zdroju

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli wypoczynkowo- to miłego wypoczynku; jeśli zdrowotnie- to szybkiego powrotu do pełni zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Iwonicz, Rymanów i okolice jakże ciekawe i piękne. Dlatego warto tam jechać głównie na wypoczynek i ..zwiedzanie, bo atrakcji moc. Zdrowotnie też jak kto ma szczęście i dostanie skierowanie do któregoś sanatorium. Codzienne opieka zdrowotna bez żadnych kolejek i wcześniejszych zapisów..

    OdpowiedzUsuń