Doroszewski (Szanowny Pan Profesor
Doroszewski) w jednym ze swoich imponujących tomów cytuje uwaga! Uwaga!! „Nowe
Drogi” z 1955 roku, gdzie czytamy: „… widzimy duży dystans miedzy naszymi
możliwościami, a ich realizacją”. Takie były czasy, że cytowano i partyjne
czyli PZPR-owskie piśmidło (nie żaden tabloid bo bez obrazków), a traktowane
przez lata jako niezwykle poważny miesięcznik partii jedynie słusznej
wykładający jej ideologię i trendy ówczesne.
Pułapki dywagacji polegają
na tym, że piszesz o jednym, wychodzi o drugim i trzecim.. No więc w skrócie
powiem, że całe moje gadanie co bym nie napisał obraca się wokół tego jak
rozumiemy PRL.
W 1959 roku w radiu naszym
kochanym i jedynym wówczas na falach długich nadano w czerwcu tego właśnie roku
audycję Starsi Panowie II gdzie znalazł się ten fragmencik kupleciku:
Dookoła krążą różne prądy,
Na te prądy różne, różnych są poglądy,
My do prądów podchodzimy raczej stąd,
By rachunek nie za duży był za prąd.
Na te prądy różne, różnych są poglądy,
My do prądów podchodzimy raczej stąd,
By rachunek nie za duży był za prąd.
Dystans trzeba przebiec albo
można mieć stosunek do spraw (historii, zdarzeń) albo w ogóle nie mieć stosunków
bo podeszliśmy do spawy z dystansem zbyt odległym. Jeśli historyk, bo tych
kocham najbardziej, podchodzi do zagadnienie z dystansem można mieć nadzieję,
że opisze nie tylko fakty, ale i zinterpretuje je z pewną dozą pobłażliwości i
humoru. Przynajmniej ja kocham takich autorów, stąd na moich pólkach niemal
cały Dawies i Besala, ale także Jasienica i Kisielewski.
Dookoła krążą różne prądy,
jak śpiewano w dawnym kabarecie, ale zawsze powinienem mieć do tych spraw
pewien dystans, czyli dać sobie trochę czasu na przemyślaną koncepcję, ocenę i
pogląd co wcale nie jest łatwe i żadnego raptusa Polaka nie dotyczy.
Jednego dnia pędzimy palić
opony, a drugiego myślimy, że jeszcze można było je oddać do regeneracji. W
naszej kochanej rzeczywistości, najpierw się strzela, potem pyta co za osioł
wszedł pod lufę. W czasach całkiem nieodległych PRL to nie była wcale taka
straszna komuna, o której piszą teraz małolaty, bo ludzie żyli wtedy, kochali
się i byli szczęśliwi, dostosowując się i mając dystans do spraw, które
spychali do szuflady ”nie obchodzi mnie to” aby do 1-go kiedy wypłata.
W ostatnim czasie wyszło
bardzo dużo książek nawiązujących do PRL-u, podobno nawet odsłaniających kulisy
itp. itd. Niestety większość autorów urodziła się ledwo 30 lat temu stąd
znajomość ówczesnych realiów czerpią z cytatów, zdjęć, zapomnianych roczników
czasopism i opowiadań dziadka.
Każdy czas, czy to przed
pierwszą czy drugą wojną a nawet czas stanu wojennego mogą być dla kogoś i
wielu z nas – czasem szczęśliwym, bo akurat
nasze dzieciństwo, młodość i pierwsza miłość przypadły w czasie nie koniecznie
świetnym i czasem morderczym dla innych. Dla nas był to czas piękny i
niepowtarzalny. Dlatego starzy ludzie mają ten dystans i czasem powstrzymują
się od komentarzy dnia dzisiejszego, pamiętając dawne doświadczenia. Tylko
frustraci i nawiedzeni albo po prostu schizofrenicy tkwią w czasie dawno minionym
i uważają, że czas do którego powinni mieć dystans, może powrócić i znaleźć
zastosowanie dziś tu i teraz.
Nie da się odtworzyć PRL-u
bo trzeba by zamknąć cały wolny rynek i wszystko upaństwowić, ujednolicić
płace, wydawać jednie słuszną gazetę i utrzymywać jedyny i jedynie słuszny kanał
w telewizji.
To są mrzonki kretynów
niestety moich rówieśników, którzy być może nieświadomie idą całkiem żwawo w
kierunku faszyzmu. Oni zaczynają tworzyć nową historię, przeinaczając fakty,
oni nie wzywają do żadnych mordów, ale dyskryminacja i eliminowanie (choćby
tylko medialne) myślących inaczej jest na porządku dziennym.
To se ne vrati pane havranek.
Nie będzie PRL-bis bo żadne
łapówki socjalne i obiecanki cacanki (mamy program tylko wahamy się czy go
użyć?) nie nabiorą nas znowu.
Przyjaciele moi opozycyjni i
myślący pro-państwowo mają też kłopot bo nie wystarczy cytować bełkotu ludzi znających
się na prawie, jak piszący te słowa na balecie klasycznym. Kłopot ten polega na
czekaniu na Mesjasza, Zbawcę, jedynego który powie słowo i my za nim pójdziemy.
Dupa blada - jak zwykle oczekujemy rzeczy niemożliwych i z nieba spadających, a
przecież musimy mieć nadzieję i dystans do tej cholernej rzeczywistości.
Niech mnie tylko zawołają,
stanę do szeregu i może utykając nieco i garbiąc się trochę napiszę kiedyś, że
kocham ten kraj, bo żyło mi się tu skromnie ale wesoło, bo spotkałem ludzi
życzliwych i prawych, którzy czasem bali się za bardzo.
Mam dystans jeszcze pewien
do przebiegnięcia… Dam radę, ale muszę czuć na plecach Wasz oddech. Bo wtedy
wiem, że nie jestem sam.