Szukaj na tym blogu

piątek, 10 marca 2017

Jesteśmy …no dobra, dobra – powiem tyle: jesteśmy poniżej pleców.

Paradoksem naszej historii (a może histerii) jest, że Polak walczy od kołyski do trumny. Walczy, gryzie, kopie i niezbyt często uruchamia szare komórki. Myślenie w Polsce ma okropne konotacje (cokolwiek by to miało znaczyć). Bo nie myślimy klęcząc (lepiej się pomodlić), za to wynajdujemy stojąc, albo siedząc, a raczej nie myśląc.
Jestem cholerykiem i jestem immanentną częścią mojego narodu. Nie jest to banda kundli, ale ras wszelkich u nas dostatek. I bardzo dobrze, bo co zostało z faraonów egipskich, a choćby bliższych nam Habsburgów tłumaczyć nie będę. Poczytajcie, a znajdziecie. Tu dygresja mała. Uwielbiam czytać stare gazety, opowiadania, wiersze i sztuki teatralne. Z niekłamanym podziwem czytam perły literatury zapomnianej, bo była to literatura nie tylko przegadana, barokowa, odwołująca się niemal co chwilę do starożytnych bohaterów, ale i świętych Pańskich, literatura dziś trącąca myszką, prześmieszna niemal i niestety koszmarnie antyliteracka, bez polotu, niemal szmira do kwadratu.
I dziś nareszcie, albo z całą premedytacją (rozmysłem) wracamy do naszych starożytnych wzorców.  To oczywista ironia i kpina, bo to tylko nawiązanie do wstydu jakiego jesteśmy świadkiem, udziałem i niepojętą „porutą” jak mawiają Wielkopolanie. Kwintesencją pamiętnego dnia – dziewiątego marca roku 2017 będzie … Nawet nie wiem jak to ująć; dół, kompromitacja, stan zidiocenia?
Czasem człowiek „walnie” jakąś głupotę, niepotrzebnym słowem kogoś obrazi, ale potem przychodzi refleksja, bo tak naprawdę to jestem tylko „w gorącej wodzie kąpany”. Taki mój urok i wada. Tylko ja czasem włączam  refleksję, bo może nie mam racji, bo za szybko i może niestety nielogicznie, a po swojemu argumentowałem.
Mam wielu przyjaciół mieszkających poza naszym krajem. Odjechali w 95% z powodów ekonomicznych. Często liczyli na łatwe życie, pomoc, naukę języka za darmo.  Myślę jak oni dziś się czują, bo przecież utożsamiają się z krajem czy chcą czy nie chcą.
Nam jest po prostu głupio i jest nam wstyd. Trudno powiedzieć, to nie nasz rząd, przecież większość głosowała. Ale kochani, może za bardzo głosowaliśmy „przeciw”, a za mało „za”. Na złość to tylko można odmrozić sobie uszy (ale nie w Hiszpanii).
Trudno powiedzieć, ale w końcu musimy się przyznać!! Dobrze być EUROPEJCZYKIEM i bez wizy, paszportu jechać kilka tysięcy kilometrów aż do oceanu.  Trudno powiedzieć, ale kochamy naszą wolność i to że możemy pisać i mówić nawet nieskładnie, ale – po raz pierwszy w tym stuleciu – to co myślimy.
Łatwo powiedzieć, już nikt nie będzie nam dyktował co mamy myśleć, jak łatwo powiedzieć, już nikt nie weźmie nas za mordę…     
Przecież jakże łatwo to może się to zmienić. Kiedyś szukano człowieka radzieckiego, dziś będą szukać „prawdziwego Polaka”, a ja – do eliminacji.
Jak zakryć tak ogromną kompromitację, kiedy rządzący chcieli zgotować sąd nad własnym obywatelem, a do tego Przewodniczącym Rady Europejskiej. Nikt na zachód, południe i północ nie rozumie tej „polskiej gorączki”, nikt nie zamieni się z nami na ten dół, grajdół w który wpadliśmy.
Jesteśmy w Dalekim Poważaniu, czyli tam, gdzie po wyjeździe cyrku sprząta się nieczystości. Przepraszam że nie mam innego obywatelstwa, bo  moje mi zohydzono.
Po latach nikt nie będzie wiedział po co te wywody. Napisze prosto i jasno. Unia Europejska dziś wybierała Przewodniczącego Rady Europy. Obywatel Polski – Donald Tusk miał szansę na ponowny wybór. Okazało się, że na 28 państw tylko jedno głosowało przeciwko tej kandydaturze. To Polska właśnie.

Jesteśmy …no dobra, jesteśmy poniżej pleców Europy. Przecież nie dorastamy do pięt tej bogini. Bo Europa słynęła z niezwykłej urody i ..usidlenia samego Zeusa. Reszta jest pyłem, kurzem, powiewem. W końcu wiosna zmiecie swoim deszczem zimowe brudy.

à rebours

à rebours 
Czyli na wywrót obrócona...
Nie znam francuskiego, nad czym boleję bo to jeden z najpiekniejszych języków naszej Europy.
Za to z lubością niemałą, a i z domieszką pewnej złośliwości obracam słowa tych co na mój wywód zasłużyli. Zatem do Pana Bielana będę mówił czarnuszku kochany (świetna przyprawa ale w rodzaju żeńskim), a do Pana Czarneckiego, bieluszku, twarożku nieco tylko przeterminowany. 
Wszelkie dalsze sympatyczjne i żartobliwe przekształcenia prowadzą nas czasem na manowce bo kiedyś z nazwiska jakże popularnego usiłowano zrobić lewatywę. Wystarczy mi lewa noga. 
Wspominałem niegdyś o osiągnięciach logopedii, która to dziedzina nie jednego z bełkotu niezawinionego wyciągnęła. Sekta pewna zwana partyją ongiś, a leżaca w paryji mentalnie (paryja to na podkarpaciu i zapewne w małopolsce rów taki, gdzie się śmieci wywala pod lasem) specjalizuje się w nadinterpretacji słów dobrze znanych. Dowcip polega na tym, że są specjalne szkolenia, lektorzy i prowadzący zajęcia z dykcji "à rebours", czyli należy mówić szybko, połykając całe sylaby, szeleszcząc i mrucząc w tle, tak aby słowa wypowiadane miały swoją wagę, a jednoczęsnie dały się różnorako zinterpretować.  Ja nazywam to strzelaniem w gaźnik, co niestety nie jest obce żadnej partii, ale jedna to wariactwo cyzeluje niemal do doskonałości. Człowiek - funkcja czyli tzw. rzecznik prasowy w dzisiejszym wydaniu najczęściej sam sobie zadaje pytania i natychmiast ma na nie gotowe odpowiedzi, które jego sztab dostosowuje do Pana możliwości (dykcja i mentalność). Może mieć zeza, może być kulawy (chromy jak ongiś mówiono), może być na narach (?), a dalej plecie nie biorąc włóczki czy kawałka wikliny do ręki. Te cechy tylko mają odwrócić uwagę od słów rzucanych, które niestety są zapowiedzią np. zmiany prawa, podniesienia podatków czy opłat jakichkolwiek, a przede wszytkim bełkot ów ma zakamuflować niewiedzę, a może napiszmy śmiało indolencję, a może jeszcze śmielej permanentny idiotyzm. Tu stawiamy kropkę aby się nadmiernie nie rozpędzić, bo poślizg na skórce od banana jest niczym przy bredniach wypowiadancy z całą "odpowiedzialnością", a czesto i z całkowitym zaprzeczeniem osiągnięć np. medycyny. 
Prześmieszny wywiad przeprowadził pewien portal pytając Panów co to jest owulacja. Odpowiedzi zwlały z nóg, ale okazuje się, że pewne ministerstwo i jego agendy z całą powagą traktują wypowiedzi profesorów, którzy mentalnie już dawno są w objęciach pewnego zapomnianego naukowca. Był to wrocławianin Alois Alzheimer, który choć odszedł przed laty, a nadal wytycza krąg w którym obracają się nasi chłopcy. 
Sekta zwana partią ma swoich dobrze opłacanych mentorów, którzy cudownie kreują bełkot stosowany czyli szybko, bez sensu i do zagadania niedoszłego interlokutora.
W partii tej jeszcze nie opracowano tzw. "partyjnego pozdrowienia", ale czas aby ten mankament usunąć. Zapewne będzie to uniesiona dłoń, być może wprawiona w ruch wirowy albo inny, bo bezpośrednie nawiązanie do "Hail Heniu" zbyt się jednoznacznie kojarzy. Z tego co widać i słychać, w ruch posuwistno-zwrotny wprawiają niektórzy dłoń trzymaną w kieszeni. To nie bardzo nadaje się na pozdrowienie, ale daje pewien sygnał współwyznawcom.
Dlatego ośmielam się stwierdzić na podstawie wieloletnich badań, że ukrywane (np. w kieszeni) namiętności, tłumione przez lata - prowadzą do tzw. odjazdów czyli frustracji. 
Najpierw psycholog, potem psychiatra, a na końcu kaftan bezpieczeństwa zapewni nam obecność pewnych polityków na porannych apelach, szkoleniach i grupach wsparcia i wyparcia.
Nie mogę (bawiąc się słowem) napisać wprost, że minister ten, a ten jest idiotą. Bo Jego wypowiedzi i podejmowane działania są sterowane. Zatem mogę napisać, że jest takim czy owakim synem, bo swój rozum ma, a bredzi tylko na potrzeby swojego ugrupowania i dla zachowania statusu (władzy, dochodów, funkcji itp.)
Dziś wiem, że nastąpi zmiana i Panią w fioletach zastąpi sam Naczelny (rząd naczelnych sprawdź w Wikipedii), a wymiana ministrów ma swój powód i usprawiedliwienie. 
Za kilka dni dowiemy się, dlaczego Polska tak stanowczo protestuje, bo tu siedzą sami .. mędrcy i oni wiedzą lepiej jak zreformować pozostałe 27 państw Europy. 
Drodzy przyjaciele, których nie kocham i z luboscią niekłamaną kopnę poniżej pleców. Przecież na odwrót wywróceni (à rebours) czasem myślicie (tylko po cichu i w tym schowku na szczotki), że gdzieś zatraciło się wasze myślenie, racjonalność i logika. 
Każdemu można dać szansę powrotu do rozumu, ale jak im zapewnić koryto? Bo kształceni na ogrodników czy pomoce aptekarskie do żródeł nie powrócą, czyli nadal trzeba ustawić system pomocy tak aby odeszli w sławie i tylko w memuarach wspominali dawne awanse, apanaże i ordery. 
Historia zweryfikowała nie takich. Historia to walec. Was też sprowadzi do poziomu asfaltu. Śmiać się będą potomni. My niestety będziemy płacić.. i marzyć o domu na południu cudownej Hiszpanii.