Szukaj na tym blogu

czwartek, 2 marca 2017

Żołnierze wyklęci, przeklęci czy niezłomni..

Karmi się nas ostatnio przez wszystkie media walką, cierpieniem, oddaniem Ojczyźnie, tych oddziałów partyzanckich, które kontynuowały walkę już po zakończeniu II wojny światowej.
Wydaje się, że „na gwałt” szukamy bohaterów, jakby cała wojna nie zafundowała nam ich w nadmiarze. Oddziały wielu formacji, które nie podporządkowały się rozkazom i kontynuowały walkę, to zapewne w większości (chciałbym w to wierzyć) ludzie zdeterminowani, nikczemnością i zdradą nowych władz (czytaj - przywiezionych z Moskwy). Masowe represje wobec żołnierzy ujawniającej się Armii Krajowej, wywózki w głąb ZSRR obywateli polskich, proces 16-tu - to były wystarczające powody, aby zdeterminowani bojownicy pozostali w lesie, albo masowo dezerterowali, zasilająć szeregi nowych partyzantów. Co może człowiek, żołnierz postanowić w tamtych realiach, nie znając jeszcze machiny represji jaka miała spaść na nasz kraj. Przeciętny partyzant, żołnierz widział ogrom krzywd i nową niewolę, więc robił to co umiał najlepiej - strzelał do przeciwnika.
Nie zapominajmy jednak o tym, że każda wojna, to chaos, bezprawie i przemoc. Jakże łatwo się strzela i jakże łatwo zabija, bo już do tego się przywykło jak do wojennego rzemiosła. Tylko inaczej się strzela do tych zza okopu, a inaczej do bezbronnego chłopa, który całe życie biedował, a tu nowa władza daje mu ziemię za darmo. Potem i tak go dopadnie obowiązkowymi dostawami, ale zaraz po wojnie Ci ludzie po prostu cieszyli się że przeżyli, że mają upragniony kawałek pola, że nareszcie będzie spokój. No i wychodzą z lasu głodni żołnierze nie wiadomo jakiej formacji, rekwirują (bo głodni), ale czasem zabijają, bo głupi chłop uwierzył, że już na swoim. Czasem palą, bo tak wygodniej – zagnać wszystkich do jednej stodoły, nie trzeba patrzeć jak giną. Strzelają do kobiet, dzieci, do naiwnego urzędnika, prostego chłopaka, który chciał zostać milicjantem nic nie wiedząc o żadnej ideologii.
Opowiadam jak nauczyciel w 3 klasie, a przecież musimy zdać sobie sprawę, że może się zdarzyć, ze gloryfikujemy bandytów, morderców, którzy także specjalizowali się w wyłapywaniu Żydów, którym jakimś cudem udało się przeżyć okropności hitlerowskiej okupacji.
Oczywiście przez dziesiątki lat komunistyczna propaganda usiłowała nam wmawiać różne bajki o walce z tzw. „bandami”. Ale jakże często wykorzystując czas chaosu – ci co sobie jeszcze nie postrzelali szukali łatwego zarobku z bronią w ręku. To wszystko jest niejednoznaczne i nie może być traktowane jako sposób kreowania historii. Szukajmy faktów i zdarzeń, ocenę zostawmy niezależnym historykom, którzy nie poddają się żadnym naciskom i żadnej ideologii, a zajmują się swoją ukochaną dziedziną.
Ja za żołnierzy niezłomnych uważam tych, którzy przeszli dziesiątki granic, walczyli na wielu frontach i ciągnęli do kraju, za co spotkały ich represje i więzienia.
Za żołnierzy wyklętych uważam tych, co zasłużyli na to miano swoimi morderstwami, gwałtami i rabunkiem - znęcaniem się nad niewinną ludnością.
Wszelkie współczesne pseudo patriotyczne uroczystości, niczemu nie służą, oprócz budowania bajki, że Polska dla Polaków, a Wola dla Wolaków.
Sam siebie zapytuję – jakie zdanie o tym co się dzieje dziś - miałby mój Ojciec gdyby żył. Jak by Go określano? Jako żołnierz wyklęty, przeklęty czy niezłomny? Bo od 14 roku życia służył Polsce jak jego koledzy (korpus Kadetów), potem kampania wrześniowa, bitwa pod Kutnem, ucieczka z niewoli niemieckiej, etapowe więzienia w Rosji, aż do Nachodki na Sachalinie. Armia Andersa, Iran, Palestyna, kampania afrykańska, potem nagle studia wojenne w USA. Koniec wojny Szkocja, Edynburg i powrót w 1947r. do kraju. Od razu w wojsku w Sztabie Generalnym bo fachowiec po studiach. Mijają dwa lata i więzienie: Mokotów, Wronki (dwa wyroki śmierci zamienione na dożywocie). 6 lat wykreślonych z życiorysu, 2 lata celi śmierci, wybite wszystkie zęby.  Po rehabilitacji i pobytach w sanatoriach powrót do służby. Wojsko Polskie to też służba, taki mamy kraj. Okręg Warszawski, Akademia Sztabu Generalnego i ..nigdy nie ma awansu na generała choć ma taki etat. Brak studiów (szkolenia) w Moskwie, za to doskonały angielski i studia w USA. Emerytura i śmierć po 3 zawałach ledwo 2-3 lata był na emeryturze.

Opisze to kiedyś dokładniej bo tak tylko mogę podziękować Ojcu, że był żołnierzem niezłomnym, jak jego dawno nie żyjący koledzy rozstrzelani, zapomniani, zepchnięci na margines życia.

wtorek, 28 lutego 2017

Żegnamy wspaniałych...

Dziś pożegnano Danutę Szaflarską. Będę mógł Ją dalej odwiedzać, bo niedaleko leżą moi rodzice. 
Rząd był reprezentowany w randze wiceministra. Może to i dobrze, bo żadnych apeli nie odczytywano. Nie bardzo tylko rozumiem po co list Prezydenta tak szczegółowo omawia Jej drogę artystyczną. Może jednak kolumna prezydencka mogła by skręcić na Powązki i wtedy wystarczyło by kilka ciepłych słów.  Wystarczy Wspaniała Pani, że my o Tobie będziemy długo, długo pamiętać.... Niech spoczywa w pokoju i uśmiecha się do nas z tej wysokiej, niebieskiej sceny. 
Zapalimy światełko za kilka dni, kiedy będzie już sama.

Wspominałem kilkukrotnie na moim i staromiejskim Facebooku o Pani Danucie Szaflarskiej, więc tu nie będę się powtarzał, ale zaznaczyć muszę, że nie znam osoby, która by cieszyła się tak wielką sympatią, jak ta biała Pani pędząca uliczkami Starego i Nowego Miasta.

Kilka dni temu odszedł od nas, ale jakże cicho Gustaw Lutkiewicz - aktor, który nie grał już czas jakiś z powodu choroby oczu -  (przeżył 92 lata). Pamiętam Go z wielu ról teatralnych i chyba kilkudziesięciu filmów, bo nawet w roli epizodycznej potrafił fantastycznie wykreować graną postać. Nie jestem pewien na 100, ale może na 90%, że byłem kiedyś w jego mieszkaniu, gdzieś na Saskiej Kępie (w pobliżu Trasy Łazienkowskiej). Kupowaliśmy wtedy z przyjacielem Piotrem "książki w domu klienta" na potrzeby mojego antykwariatu, który prowadziłem jakiś czas. Dzięki moim przygodom książkowym poznałem w podobnych okolicznościach sporą grupę aktorów, o czym napiszę osobno.