à rebours
Czyli na wywrót obrócona...
Nie znam francuskiego, nad czym boleję bo to jeden z najpiekniejszych języków naszej Europy.
Za to z lubością niemałą, a i z domieszką pewnej złośliwości obracam słowa tych co na mój wywód zasłużyli. Zatem do Pana Bielana będę mówił czarnuszku kochany (świetna przyprawa ale w rodzaju żeńskim), a do Pana Czarneckiego, bieluszku, twarożku nieco tylko przeterminowany.
Wszelkie dalsze sympatyczjne i żartobliwe przekształcenia prowadzą nas czasem na manowce bo kiedyś z nazwiska jakże popularnego usiłowano zrobić lewatywę. Wystarczy mi lewa noga.
Wspominałem niegdyś o osiągnięciach logopedii, która to dziedzina nie jednego z bełkotu niezawinionego wyciągnęła. Sekta pewna zwana partyją ongiś, a leżaca w paryji mentalnie (paryja to na podkarpaciu i zapewne w małopolsce rów taki, gdzie się śmieci wywala pod lasem) specjalizuje się w nadinterpretacji słów dobrze znanych. Dowcip polega na tym, że są specjalne szkolenia, lektorzy i prowadzący zajęcia z dykcji "à rebours", czyli należy mówić szybko, połykając całe sylaby, szeleszcząc i mrucząc w tle, tak aby słowa wypowiadane miały swoją wagę, a jednoczęsnie dały się różnorako zinterpretować. Ja nazywam to strzelaniem w gaźnik, co niestety nie jest obce żadnej partii, ale jedna to wariactwo cyzeluje niemal do doskonałości. Człowiek - funkcja czyli tzw. rzecznik prasowy w dzisiejszym wydaniu najczęściej sam sobie zadaje pytania i natychmiast ma na nie gotowe odpowiedzi, które jego sztab dostosowuje do Pana możliwości (dykcja i mentalność). Może mieć zeza, może być kulawy (chromy jak ongiś mówiono), może być na narach (?), a dalej plecie nie biorąc włóczki czy kawałka wikliny do ręki. Te cechy tylko mają odwrócić uwagę od słów rzucanych, które niestety są zapowiedzią np. zmiany prawa, podniesienia podatków czy opłat jakichkolwiek, a przede wszytkim bełkot ów ma zakamuflować niewiedzę, a może napiszmy śmiało indolencję, a może jeszcze śmielej permanentny idiotyzm. Tu stawiamy kropkę aby się nadmiernie nie rozpędzić, bo poślizg na skórce od banana jest niczym przy bredniach wypowiadancy z całą "odpowiedzialnością", a czesto i z całkowitym zaprzeczeniem osiągnięć np. medycyny.
Prześmieszny wywiad przeprowadził pewien portal pytając Panów co to jest owulacja. Odpowiedzi zwlały z nóg, ale okazuje się, że pewne ministerstwo i jego agendy z całą powagą traktują wypowiedzi profesorów, którzy mentalnie już dawno są w objęciach pewnego zapomnianego naukowca. Był to wrocławianin Alois Alzheimer, który choć odszedł przed laty, a nadal wytycza krąg w którym obracają się nasi chłopcy.
Sekta zwana partią ma swoich dobrze opłacanych mentorów, którzy cudownie kreują bełkot stosowany czyli szybko, bez sensu i do zagadania niedoszłego interlokutora.
W partii tej jeszcze nie opracowano tzw. "partyjnego pozdrowienia", ale czas aby ten mankament usunąć. Zapewne będzie to uniesiona dłoń, być może wprawiona w ruch wirowy albo inny, bo bezpośrednie nawiązanie do "Hail Heniu" zbyt się jednoznacznie kojarzy. Z tego co widać i słychać, w ruch posuwistno-zwrotny wprawiają niektórzy dłoń trzymaną w kieszeni. To nie bardzo nadaje się na pozdrowienie, ale daje pewien sygnał współwyznawcom.
Dlatego ośmielam się stwierdzić na podstawie wieloletnich badań, że ukrywane (np. w kieszeni) namiętności, tłumione przez lata - prowadzą do tzw. odjazdów czyli frustracji.
Najpierw psycholog, potem psychiatra, a na końcu kaftan bezpieczeństwa zapewni nam obecność pewnych polityków na porannych apelach, szkoleniach i grupach wsparcia i wyparcia.
Nie mogę (bawiąc się słowem) napisać wprost, że minister ten, a ten jest idiotą. Bo Jego wypowiedzi i podejmowane działania są sterowane. Zatem mogę napisać, że jest takim czy owakim synem, bo swój rozum ma, a bredzi tylko na potrzeby swojego ugrupowania i dla zachowania statusu (władzy, dochodów, funkcji itp.)
Dziś wiem, że nastąpi zmiana i Panią w fioletach zastąpi sam Naczelny (rząd naczelnych sprawdź w Wikipedii), a wymiana ministrów ma swój powód i usprawiedliwienie.
Za kilka dni dowiemy się, dlaczego Polska tak stanowczo protestuje, bo tu siedzą sami .. mędrcy i oni wiedzą lepiej jak zreformować pozostałe 27 państw Europy.
Drodzy przyjaciele, których nie kocham i z luboscią niekłamaną kopnę poniżej pleców. Przecież na odwrót wywróceni (à rebours) czasem myślicie (tylko po cichu i w tym schowku na szczotki), że gdzieś zatraciło się wasze myślenie, racjonalność i logika.
Każdemu można dać szansę powrotu do rozumu, ale jak im zapewnić koryto? Bo kształceni na ogrodników czy pomoce aptekarskie do żródeł nie powrócą, czyli nadal trzeba ustawić system pomocy tak aby odeszli w sławie i tylko w memuarach wspominali dawne awanse, apanaże i ordery.
Historia zweryfikowała nie takich. Historia to walec. Was też sprowadzi do poziomu asfaltu. Śmiać się będą potomni. My niestety będziemy płacić.. i marzyć o domu na południu cudownej Hiszpanii.
Rzeczywiście koryto to niezwykle istotna rzecz. A tych koryt naprodukowano ostatnio mnóstwo.
OdpowiedzUsuń